poniedziałek, 15 października 2012

Kostaryka, kolejny raz, już za kilka dni :). Za oknem zimno, liście masowo spadają z drzew, a TAM czeka na mnie upał, Słońce, ciepłe morze, zieleń, zapachy i kolory wiecznie zielonej, tropikalnej krainy. Zacząłem wykładać w domu sprzęt i wyposażenie, które zabiorę ze sobą. Jak zwykle minimalizuję potrzeby, bo wszystko trzeba dźwigać ze sobą. Najlepiej zapakować się w 10 kg bagażu podręcznego, bez bagażu głównego, bo oczekiwanie na zagubiony bagaż nie wchodzi tutaj w rachubę. Szkoda zwyczajnie czasu. Lepiej od razu ruszyć w drogę. W drogę... właśnie!
Muszę wstępnie opracować plan działania dla ludzi, którzy chcą zobaczyć pierwszy raz tropiki. To duże wyzwanie, chociaż Kostaryka stwarza tyle różnych możliwości spędzenia czasu i daje tyle atrakcji, że  trudno mówić o nudzie. Raczej trzeba się zastanowić, z czego zrezygnować a na co się zdecydować, bo mamy zdecydowanie za mało czasu, żeby nawet pobieżnie poznać kraj. 
Dlatego do wyposażenia dołączyły zapomniane i lekko zakurzone przewodniki, które przeglądam pod kątem miejsc, które sam już niekoniecznie bym odwiedził, mając swoje ulubione w Kostaryce, ale dla innych mogą być atrakcyjne. 

Dzisiaj założyłem moje buty wyprawowe do rozchodzenia i przyzwyczajenia nóg do nich. Obuwie to jeden z najważniejszych elementów wyposażenia wędrowca, i to bez znaczenia, czy jeździ samochodem, autobusem czy chodzi pieszo, po dżungli, czy po mieście. Biorąc pod uwagę mieszany charakter wyprawy, gdzie połowa będzie intensywną eksploracją atrakcji Kostaryki, a druga wędrówką przez dżunglę, trzeba przygotować się uniwersalnie, i do miasta, i do dżungli. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz