środa, 31 października 2012

Morze Karaibskie...

Cahuita, Manzanillo... miejsca bez pośpiechu, z luzem, wypełnione charakterystycznym, słodkawym zapachem pewnego rodzaju dymu... Po co zresztą komentować coś, co i tak widać na zdjęciach... :) Po prostu Karaiby... które tak naprawdę oddalone są o 3 tysiące kilometrów, po drugiej stronie morza, za horyzontem...
 pas startowy lotniska







 masaż relaksujący na plaży... bardzo proszę :)






salud ;)









Limon...

... podobno najbardziej niebezpieczne miasto Kostaryki, położone na wybrzeżu karaibskim. Byłem tam kilka razy, bez przygód, ale rzeczywiście wyczuwa się na sobie uważne spojrzenia nic nie robiących na ulicach mieszkańców. Trzeba zachować zdrowy rozsądek i mieć oczy dookoła głowy, to powinno się przetrwać w tym mieście. Podczas tego pobytu tylko przejazdem...


























Wieś...

... z reguły biedna, ale "własnościowa",  z czego Ticos są oficjalnie bardzo dumni. Ziemia, nawet jak to jest tylko kawałek, najczęściej należy do nich, co jest rzadkością w Ameryce Łacińskiej. Oczywiście są wielcy posiadacze ziemscy, którzy zatrudniają ludzi, ale mnóstwo jest małych gospodarstw rolnych. Niemniej nasze poczucie komfortu i luksusu ma się nijak do tego, co widzi się na wsi kostarykańskiej, poza nielicznymi wybranymi farmami...