Podróż do Jimenez publicznym autobusem, 9 godzin...
ostatnie zakupy przed drogą...
wieczorny spacer na plażę, niecałe 3 km szosą...
I w drodze... tutaj nie ma mostów...
ślady tapira na szlaku
to puma, również świeży ślad na tej samej ścieżce...
a to już bez wątpienia jaguar...
specjalny dżunglowy papier toaletowy, tylko nie wolno go pomylić z innym, podobnym :) :)
ślady pekari, świnek, których obawiają się miejscowi bardziej niż kotów...
ciekawy liściokształtny świerszcz...
tam daleko, na horyzoncie, cel który musi zostać osiągnięty najpóźniej wieczorem...
to realne i śmiertelne zagrożenie, tutaj doskonale widoczne
Sirena Station
to pas startowy i lądowisko, na którym odważa się lądować i startować tylko 3 miejscowych pilotów :)
sądząc po ułożeniu kości, ta małpa po prostu spadła z drzewa...
tej akacji lepiej nie dotykać... to ciekawy przykłąd symbiozy rośliny i mrówek, które zamieszkują puste wewnątrz kolce akacji, tłumnie wybiegając na ratunek drzewu przy minimalnym drgnięciu drzewa...
ten wąż wieczorem na środku trawnika przed stacją, prawie 2 metrowej długości, nie był jadowity...
poranna kontrola kuchni przez 2 sępy...jest coś do jedzenia czy nie?
cdn.... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz