wtorek, 6 listopada 2012

Dżungla... po prostu :)


Podróż do Jimenez publicznym autobusem, 9 godzin...


ostatnie zakupy przed drogą...


wieczorny spacer na plażę, niecałe 3 km szosą...




I w drodze... tutaj nie ma mostów...




ślady tapira na szlaku


to puma, również świeży ślad na tej samej ścieżce...


a to już bez wątpienia jaguar...


specjalny dżunglowy papier toaletowy, tylko nie wolno go pomylić z innym, podobnym :) :)


ślady pekari, świnek, których obawiają się miejscowi bardziej niż kotów...

  

ciekawy liściokształtny świerszcz...



tam daleko, na horyzoncie, cel który musi zostać osiągnięty najpóźniej wieczorem...


 to realne i śmiertelne zagrożenie, tutaj doskonale widoczne




Sirena Station


to pas startowy i lądowisko, na którym odważa się lądować i startować tylko 3 miejscowych  pilotów :)


sądząc po ułożeniu kości, ta małpa po prostu spadła z drzewa...




tej akacji lepiej nie dotykać... to ciekawy przykłąd symbiozy rośliny i mrówek, które zamieszkują puste wewnątrz kolce akacji, tłumnie wybiegając na ratunek drzewu przy minimalnym drgnięciu drzewa...



ten wąż wieczorem na środku trawnika przed stacją, prawie 2 metrowej długości, nie był jadowity... 



poranna kontrola kuchni przez 2 sępy...jest coś do jedzenia czy nie?



cdn.... ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz