czwartek, 8 listopada 2012

Tapir...

Z tapirem było tak: Felix, miejscowy przewodnik, który dotarł do Sireny z dwoma niemieckimi turystkami, skorzystał kilka razy z mojego komputera i dostępu do internetu... niewiele czasu minęło, i łaziliśmy razem, kiedy dziewczyny nie miały ochoty na korzystanie ze swojego przewodnika... za darmo dodam, żeby podkreślić, jaki to typ człowieka... kochający dżunglę, dumny z tego, że ją zna, bardzo honorowy i uczynny... nie od dzisiaj wiadomo, że dla takich ludzi ich pasja jest ponad pieniędzmi, zresztą... z którymkolwiek z przewodników nie rozmawiałem, z pasją i z dumą pokazywali i opowiadali o dżungli, często ponad to, co leżało w ich komercyjnych obowiązkach wobec ludzi, którzy im płacili... tak to życie tutaj się toczy. Warto też pamiętać, żeby nie nadużywać ich uprzejmości...
więc wracając do tapira... po kluczeniu w porannym bladym świcie po lesie pojawił się trop... zwierzę kluczyło po lesie jakby bawiło się w chowanego, w końcu trop się urwał... zrezygnowany postanowiłem pójść zobaczyć co słychać u krokodyli przy ujściu rzeki do oceanu, kiedy przy samej plaży pojawiły się ponowne ślady wielkiego zwierzęcia... :) niemożliwe... plażą spacerowało sobie zwierzę wielkości i wyglądu dużego hipopotama na tyle niedawno, że fale nie zdążyły zmyć jego śladów... co jakiś czas wchodząc i wychodząc z lasu... w końcu pojawiło się ogromne skupisko namorzynów... stalowoszare śmierdzące bagno nie zachęcało do wejścia... Felix twardo kiwnął na mnie, żeby iść... iść... dobre sobie, raczej wyciągać nogi z plastelinowej mazi... nagle prawie uderzyłem w jego plecy... przed nami zobaczyłem scenę, za jaką uganiają się często fotografowie przez wiele tygodni w puszczy amazońskiej.... zanurzony po brzuch w błocie, spał olbrzym... zresztą zobaczcie...










co wy na to? Przede mną spokojnie spoglądał na mnie obudzony przez nas tapir, jedno z najbardziej płochliwych i nieuchwytnych zwierząt amazońskiego lasu deszczowego... 

3 komentarze:

  1. W tym miejscu tapir ten śpi za dnia regularnie ("localización típica"). Przewodnicy nie powinni tam prowadzić grup - nie wolno niepokoić śpiących tapirów. Ale zakaz ten łamany jest regularnie. Zwłaszcza w przypadków grup przyjeżdżających do parku na 5 godzin. Jeśli podczas pierwszych 4 godzin nie uda się wytropić tapira "chodzącego" (co przed południem nie jest łatwe), grupa zwykle ląduje przy tej kałuży koło ujścia rzeki. Trzeba jednak przyznać, że przewodnicy zwykle pilnują, by nie podchodzić do tego tapira bliżej niż na ok. 5 metrów i by naraz nie oglądały go więcej niż 2 osoby (poza przewodnikiem). A zwierzę raczej się do tego przyzwyczaiło. Po południu jest kilka innych miejsc regularnych spotkań tych wspaniałych zwierząt w Corcovado, a w nocy jeden wychodzi wręcz często na lotnisko koło Sireny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj byłem ja i przewodnik i dystans został zachowany:-) generalnie w tym parku zwierzęta są są mocno przyzwyczajone do ludzi o czym świadczą częste spotkania z nimi . Te bardziej płochliwe egzemplarze mają możliwość oddalenia się w bardziej niedostępne zakątki. Jest jednak część zwierząt które żyją w pobliżu ścieżek i obozowisk co jest piękne i niespotykane.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń